NIP 783 185 63 16

ul. Libelta 33, 61-707 Poznań

+48 609 610 000

+48 515 057 930

Wielkopolskie Stowarzyszenie Winiarzy

wlkpsw@gmail.com

WIELKOPOLSKIE STOWARZYSZENIE WINIARZY

28 sierpnia 2025

Wywiad z Zofią Mąkosą o winie w Wendyjskiej Winnicy

Patronat nad nowym wydaniem trylogii „Wendyjska Winnica” objęło Wielkopolskie Stowarzyszenie Winiarzy. Była to dobra okazja, by porozmawiać z autorką o winorośli, winnicach i sile kobiet, które w jej powieściach nie tylko walczą o swoje rodziny, ale także o przetrwanie tradycji uprawy winorośli. Trylogia to nie tylko opowieść o losach ludzi na pograniczu, ale także hołd złożony tradycji winiarskiej regionu. Nowe wydanie książek pod patronatem Wielkopolskiego Stowarzyszenia Winiarzy przypomina, że literatura i winiarstwo wciąż mogą się przenikać – łącząc przeszłość z teraźniejszością i dając nadzieję na przyszłość.

 

Luksusowe wydania powieści można kupić m.in w salonach Empik i na empik.com: TOM 1, TOM 2.

 

 


Rozmowę z pisarką przeprowadziła Małgorzata Kołodziejska 

 

M.K.: Pani książki pokazują życie dawnych Wendów z Chwalimia, którzy ponad sto lat temu prowadzili winnice. Kim byli Wendowie i skąd ich przywiązanie do winorośli?


Z.M.: Okolice Chwalimia, Kargowej, Kopanicy i Babimostu, w czasach, kiedy te miejscowości były pod zaborem pruskim, uznawano za najdalej wysunięte na wschód tereny upraw winorośli w Prowincji Poznańskiej. Winorośle pojawiły się na tych ziemiach dzięki cystersom, dużo przedtem zanim Unrugowie, właściciele Kargowej, wówczas Unruhstadt, sprowadzili na swe ziemie słowiańskich osadników prawdopodobnie z Łużyc. Z początku osadnicy nazywani Wendami robili to, po co ich sprowadzono, czyli uprawiali ziemię, hodowali zwierzęta, głównie owce, trudnili się przędzeniem lnu i wełny oraz tkactwem, a uprawa winorośli była dla nich czymś ubocznym. Od początku XIX wieku, kiedy rewolucja przemysłowa stopniowo zmniejszała opłacalność ich dotychczasowych zajęć, zaczęli szukać innego sposobu zarobkowania. Nie wiem, dlaczego wybrali akurat uprawę winorośli. Na pewno decydujący wpływ na ich decyzję miało ukształtowanie terenu oraz słabe gleby. Zresztą Wendowie nie porzucili rolnictwa, sadownictwa i drobnej wytwórczości, lecz ich ogromna pracowitość mająca związek z wyznaniem protestanckim, sprawiła, iż jeśli za coś się brali, poświęcali się temu bez reszty. Wydaje mi się, że dodatkowym czynnikiem mogła być głęboka religijność i powszechna wśród luteran znajomość Biblii, która pozwalała na powiązanie uprawy winorośli z symboliką biblijną, co czyniło zajmowanie się winoroślą i wytwarzaniem wina czynnością wyjątkowo szlachetną. 

 

M.K.: W trylogii opisuje Pani ciężką pracę kobiet na wsi, które od świtu do nocy harują , ale też mają swoje pragnienia i marzenia. W dotykający sposób ukazuje Pani siłę kobiet, ich bezgraniczne oddanie rodzinie, tradycji  w trudnych czasach przepełnionych społecznymi napięciami związanych z II wojną światową i jak to wpłynęło na ich życie po wojnie. Skąd potrzeba takiego ujęcia?

 

Z.M.: Byłam nauczycielką historii. Lubiłam swój zawód, ale zawsze czułam, że w programie nauczania, zresztą przeładowanym do granic możliwości, brakuje opowieści o codzienności i o kobietach. Próbowałam przemycać te wiadomości na lekcjach, lecz świadomość, że moi uczniowie nie spotkają na egzaminie pytań o te sprawy, mocno mnie ograniczała. Za to nic mnie nie ogranicza jako pisarki. Motyw codzienności, głównie wiejskiej, przewija się we wszystkich moich powieściach. Praca w gospodarstwie, pole, kuchnia, potrawy, warunki życia i podróże to elementy świata, który na podstawie źródeł historycznych buduję dla moich bohaterów. Ponieważ zawsze mnie interesowała rola kobiet  podczas konfliktów zbrojnych lub jak w przypadku cyklu „Makowa spódnica”, w okresie siedemnastowiecznych polowań na czarownice, akcja moich powieści toczy się w czasach opresji. 

 

 

M.K.: W „Cierpkich Gronach” wątek wendyjskich winnic opisała Pani bardzo obrazowo , z dbałością o każdy szczegół, począwszy od nazw winorośli (z białych gelb-schonedel, muller-thurgau, czerwone blau-schonedel)  w tamtych czasach uprawianych, proces uprawy, skończywszy na sposobie wytwarzania wina i dystrybucji. Skąd czerpała Pani informacje na ten temat? 

 

Z.M.: Rozpoczynając pisarską przygodę z winiarstwem, nie wiedziałam niczego o odmianach winorośli, ich uprawie oraz wytwarzaniu wina. Dzisiaj wiem nieco więcej, lecz nie miałabym odwagi wdać się w dyskusję na ten temat z prawdziwym znawcą. Moja wiedza jest czysto teoretyczna, zdobyta na potrzeby książki i niestety, w dużej mierze zapomniana. Pisząc „Cierpkie grona” korzystałam z artykułów na temat dziejów winiarstwa w Zielonej Górze i jej okolicach, a kiedy mój mąż znalazł w internecie publikacje prasowe o Chwalimiu z przełomu XIX i XX wieku, a w nich sporo informacji o uprawie winorośli, o winach i ich sprzedaży, wiedziałam wszystko, co było mi na tym etapie potrzebne. Po ukazaniu się „Cierpkich gron” miałam szczęście poznać Przemysława Karwowskiego, autora artykułów i książek poświęconych winiarstwu. Podczas pisania kolejnych tomów, był on dla mnie nieocenionym źródłem wiedzy wszelakiej, nie tylko z dziedziny, którą się zajmuje. 

 

 

M.K.: Z kolei w „Winnym Mieście” czytamy o losach Matyldy oraz dawnych Chwalimiaków w  powojennych czasach. Tutaj także opisuje Pani o wskrzeszeniu winiarstwa w Zielonej Górze przez dobrze znaną w świecie winiarskim postać Grzegorza Zarugiewicza.

 

Z.M.: W momencie, kiedy namówiona przez Wydawnictwo Książnica, zaczęłam planować fabułę dwóch kolejnych tomów, musiałam zdecydować, co będzie łączyć wszystkie części cyklu. O ile winiarstwo w „Cierpkich gronach” znalazło się dlatego, że po prostu było częścią życia Wendów, nie musiało się znaleźć w drugim i trzecim tomie. Wystarczyło poprowadzić wątek Matyldy innymi ścieżkami. Jednak pomysł, by uprawę winorośli i wytwarzanie wina uczynić motywem przewodnim okazał się najciekawszy i, jak życie pokazało, bardzo szczęśliwy dla mnie samej. Kiedy już było wiadomo, że życie Matyldy ma być splecione z winiarstwem, to w 1945 roku mogła trafić tylko do Grünbergu, późniejszej Zielonej Góry, czyli miasta o bogatych tradycjach winiarskich. Dramatyczne losy pół Niemki i pół Wendyjki to oś fabuły powieści „Winne miasto”. Niejako przy okazji czytelnik poznaje powojenną historię zielonogórskiego winiarstwa. Jak to w powieściach bywa, fikcyjna bohaterka spotyka postać historyczną. Tu był nią przybyły z Podola Grzegorz Zarugiewicz, postać dla polskiego nie tylko zielonogórskiego wyjątkowo zasłużona. W momencie jego przyjazdu do Zielonej Góry winnice były w opłakanym stanie. Już „za Niemca” areał uprawy winorośli stopniowo się zmniejszał. To, co zostało, uległo degradacji podczas wojny. Wino nie było wtedy artykułem pierwszej potrzeby. Wiedza i doświadczenie Zarugiewicza wyniesione z Podola oraz jego kreatywność i niesamowita pracowitość doprowadziły do rzeczywistego odrodzenia winiarstwa w powojennej Zielonej Górze. 

 

M.K.: W „Dolinie nadziei” Matylda po trudnych doświadczeniach wojennych i powojennych trafia najpierw do Brandenburgii, do Neuruppin. Jednak  jej podróż do Burgu, niewielkiej miejscowości nad Mozelą, staje się momentem szczególnym. Mozela to region winiarski o wielowiekowej tradycji, słynący z malowniczych winnic na stromych zboczach i znakomitych win, zwłaszcza rieslingów. Osadzenie bohaterki właśnie w tym krajobrazie ma wymiar symboliczny – tak jak winorośl, która potrafi trwać w trudnych warunkach i rodzić owoce, tak Matylda uczy się odnajdywać w sobie siłę, aby zakorzenić się na nowo i dać początek kolejnemu etapowi swojego życia. Jaką rolę odgrywa ten wątek w symbolice całej trylogii?

 

Z.M.: Wątek zakorzenienia lub jego braku należy do najistotniejszych w tej powieści. W „Cierpkich gronach” główna bohaterka, Wendyjka Marta Neumann, przykłada wielką wagę do zachowania niewielkiej winnicy odziedziczonej po przodkach. W okolicy jest coraz mniej winorośli, a ona trwa z uporem przy swoim. Korzenie Marty tkwią tak samo głęboko w chwalimskiej ziemi, jak głęboko wrosły w tę ziemię jej winne krzewy. Korzenie Marty to także przywiązanie do tradycji, głęboka wiara i przekonanie, że trzeba być przyzwoitym. Ta prosta kobieta z początku nie dostrzega zła narastającego w Niemczech. Hitler i jego ludzie są daleko, można więc robić swoje, nie zwracając uwagi na to, co dzieje się wokół. Nie da jednak się zamknąć oczu na prześladowania Żydów z pobliskiego miasteczka, czy poczynania męża, urzędnika wykonującego nakazy nazistowskiego państwa lub na zachowanie Matyldy, córki ślepo wierzącej Hitlerowi. Wreszcie, kiedy zła jest tak wiele, że trudno je udźwignąć, winnica Marty umiera.W drugim tomie Matylda nie potrafi się zakorzenić w Zielonej Górze, tak jakby to miasto przesiąknięte tradycjami winiarskimi, nie było dla niej odpowiednią glebą. Co prawda dobrze się czuje, pracując na winnicach, lecz gdzieś w głębi duszy wie, że to nie jest jej miejsce. Trzeci tom, „Dolina nadziei” to w istocie powieść drogi. Matylda opuszczając Polskę, trafia do Neuruppin, bo tam znalazła się jej ciotka i kuzynostwo. Wydaje się, że nawet w warunkach okupacji sowieckiej można jakoś ułożyć sobie życie, ale znowu los okazuje się nieżyczliwy. Dziewczyna musi uciekać na zachód. Dopiero Dolina Mozeli jest dla niej biblijną Doliną Eszkol, czyli doliną kiści winogron, na którą trafili zwiadowcy Mojżesza prowadzącego swój lud do Ziemi Obiecanej. W Dolinie Mozeli, krainie winorośli i wina, kończy wędrówkę i choć nie jest to ta sama gleba, co w winnicy jej matki, zapuszcza w niej korzenie.

 


 

 


 

 

O Autorce:

 

Zofia Mąkosa spędziła dzieciństwo w Chwalimiu, wsi leżącej województwie lubuskim. To właśnie ta wieś i jej okolice stały się inspiracją dla trylogii Wendyjska Winnica. Obecnie mieszka na pograniczu Lubuskiego i Wielkopolski, w wielkopolskiej gminie Siedlec, gdzie przez wiele lat pracowała jako nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie.Debiutowała w 2017 roku powieścią Cierpkie grona, pierwszym tomem trylogii Wendyjska Winnica. Kolejne części to Winne miasto (2019) i Dolina nadziei (2020). Po sukcesie trylogii kontynuuje twórczość literacką, sięgając po inne tematy historyczne i obyczajowe.Jej powieści łączą fikcję literacką z rzetelnym tłem historycznym. Autorka mocno podkreśla rolę kobiet, pokazuje ich siłę i determinację w trudnych czasach, a także dba o szczegółowe oddanie realiów epoki, w tym tradycji winiarskich regionu lubuskiego.Za Cierpkie grona i Winne miasto dwukrotnie otrzymała Lubuski Wawrzyn Literacki, jedną z najważniejszych nagród literackich regionu. Jej książki zdobyły też sympatię czytelników w całej Polsce.Inspiruje się historią Zachodniej Wielkopolski oraz powojennej Ziemi Lubuskiej – z jej wielokulturowym dziedzictwem, w tym tradycją uprawy winorośli i produkcji wina. Do pisania przygotowuje się skrupulatnie, korzystając z archiwów, prasy, pamiętników i konsultacji ze specjalistami.